🪆 Maryla Rodowicz Windą Do Nieba

A przydałoby się, w końcu większość Polaków zamiast wejścia schodami wybiera podróż windą. "Windą do nieba", czyli jak podróżować z klasą [ZACHOWUJ SIĘ, cz. 3] | Warszawa Nasze Miasto "Windą do nieba"Słowa: Marek Dutkiewicz Muzyka: Janusz Kruk MATKA ŻONA KOCHANKA - MUZODRAMPREMIERA CZERWIEC 2018wystąpili: Aneta TodorczukTomasz Krezymonscen Czwarte, tysiąc okrętów, aż do nieba kołyszę. Piąte, tysiące muszli. opowiada nam ciszę. Nad brzegami szóstego. wielka burza dokoła. Nad brzegami szóstego. stoję, stoję i wołam. A gdzie to siódme morze, Wystąpią m.in. Maryla Rodowicz, Helena Vondráčková, Halinka Mlynkova, Krystyna Giżowska, Kuba Szmajkowski, grupa Pectus, Golec uOrkiestra, Staszek Karpiel-Bułecka, Maciej Miecznikowski, Czerwone Gitary, Trebunie-Tutki, Kukla Band oraz plejada gwiazd reprezentujących lokalne sceny muzyczne. Gimnastyka Lyrics: Piesn do boju nas zagrzewa / Ciezkie oko sie odmyka / Usta milcza, dusza spiewa - gimnastyka / Usta milcza, dusza spiewa - gimnastyka / Otwórz okno, zamknij paszcze / Zalóz 1977 song by 2 Plus 1 / From Wikipedia, the free encyclopedia. " Windą do nieba " (English: "A Lift to Heaven") is a 1977 song by Polish band 2 Plus 1. złoty krążek mi wcisną na rękę. i powiozą mnie winda do nieba, i powiozą mnie windą do nieba, i powiozą mnie windą do nieba. Mój piękny panie z tego wszystkiego nie mogłam zasnąć, więc nie mógł mi się pan przyśnić dziś. I tak odchodzę bez pożegnania jakby znienacka, ktoś między nami zatrzasnął drzwi. Farba - Chcę Tu Zostać (Official Video) Chords: D. G. Am. C. 🎸 [G D Ab Eb C] Chords for Eleni - Troszeczke ziemi, troszeczke slonca. Discover Guides on Key, BPM, and letter notes. Perfect for guitar, piano, ukulele & more! Posłuchaj w serwisach cyfrowych: https://PolskieNagrania.lnk.to/ZyjMojSwiecie „Dzięcioł i dziewczyna”Muzyka: Adam SławińskiSłowa: Konstanty Ildefons y9vKCtF. Po nieudanych eliminacjach 2001r. w Poznaniu i drobnym sukcesie w programie "Dozwolone od lat 40" jeszcze w kilku innych konkursach udawało mi się wygrać drobne muzyczne upominki. O melodii jednak nigdy nie zapomniałam chociaż jakoś przestałam już wierzyć, że kiedykolwiek tam wystąpię. (To co w nawiasie dopisałam gdy skończyłam już pisać post bo wcześniej nawet nie zorientowałam się, ze dziś jest właśnie 24, dziwne jest to że to właśnie dziś miałam ochotę coś napisać! Dziś mija miesiąc od śmierci babci Broni która odeszła od nas w 10-tą rocznice naszego ślubu, chociaż cały dzień mieliśmy informacje od lekarza, że stan się poprawia co pozwoliło nam na rocznicowy wypad w Bory Tucholskie nad jezioro do miejscowości Wdzydze Kiszewskie i pozwiedzanie pięknych okolic nad trzema jeziorami Gołuń, Wdzydze i Jelenie i popstrykania ślicznych zdjęć z wieży widokowej a na polu biwakowym mieliśmy spędzić noc pod namiotem i okazało się że.... zapomnieliśmy namiotu... prawie nie możliwe ale jednak, a żaden domek które oglądaliśmy nie spełniał naszych wymagań i w drodze powrotnej do Gdańska o godzinie 20 : 10 - właśnie jest ta godzina na moim komputerze i to jest przypadek czy... - dostaliśmy tą przykrą wiadomość. Jeszcze tydzień temu w niedziel grillowaliśmy z babcia i miałam takie fajne zdjęcia, które zginęły bezpowrotnie jak również te z wypadu rocznicowego bo zaraz po pogrzebie zgubiłam aparat - to chyba nie mógł być przypadek. Żal i złość jeszcze bardziej podsyciła strata tych ostatnich zdjęć z babcią!!! Cóż zostaje nam pamięć!!! ) "Koń do taktu zamiata ogonem "Mendellsohnem" stukają kopyta" Moje odwieczne marzenie o ślubie i wielkim wiejskim weselu w końcu się ziściło! Pojechałam "Windą do nieba" 24. 08. 2002r., kiedy to postanowiliśmy z Pawłem zawrzeć związek małżeński, bo w końcu od roku mieszkaliśmy w Gdańsku i mieliśmy pracę o którą tak długo walczyliśmy w naszym regionie. O naszej walce z bezrobociem mogła bym długo pisać, ale że raz już to zrobiłam w pamiętniku bezrobotnych- nie che się powtarzać, bo zajęło by to kilkanaście postów. Linki do książki można znaleźć w poście: . Za uzbierane weselne pieniądze pierwszą rzeczą jaką wiedziałam, że kupie sobie na pewno było video!!! Ach jaki teraz miałam raj!!! W końcu mogłam nagrywać na video i odtwarzać sobie odcinki melodii, do tego pilot był imitacją guzika do zatrzymywania muzyki i odgadywania tytułów. Znowu zaczęłam intensywniej przygotowywać się do eliminacji. Jednak jakoś ciągle brakowało mi ... no właśnie... już nie pieniędzy na podróż na eliminacje... ale brakowało mi odwagi i wymyślałam przeróżne powody aby jednak nie jechać na te eliminacje. Najlepsza wymówka to taka, że czekam, aż zrobią eliminacje w Gdańsku, a nie ciągle w Warszawie , Krakowie, Poznaniu... niestety w Gdańsku eliminacji ciągle nie było... Przestałam o tym myśleć. Przez 3 lata zmienialiśmy stancje w różnych miejscach w trójmieście - mieszkaliśmy w różnych dzielnicach Gdyni i Sopotu. Ja zaczęłam od pracy jako opiekunka do małej Kingi ale po ślubie gdy stwierdziliśmy, że będziemy wkrótce chcieli mieć pewnie dzieci, muszę szukać pracy na etacie. Bardzo, żal było mi się rozstać z małą Kingą, ale dostałam prace na 3/4 etatu w "Biedronce" w czasach kiedy było tam bardzo ciężko i chociaż nieraz po wielu niezapłaconych nadgodzinach szłam do pracy ze łzami w oczach zmęczona i przepracowana - nigdy nie narzekałam - bo praca była dla mnie najważniejsza! Przyszedł trudny czas dla stoczni w Gdyni w której pracował mój mąż - przestali płacić wypłaty i nikogo nie obchodziło jak utrzymasz rodzinę w mieście gdzie nikt nie poczeka na zapłatę za mieszkanie. Ja zmieniłam pracę na inną sieć tym razem był to "Lewiatan" gdzie była dużo lepsza atmosfera a pracownik był bardziej szanowany. Nie było łatwo przeżyć z jednej wypłaty i małych, nieregularnych zaliczek ze stoczni. Mąż też chętnie zmienił by prace ale stocznia skutecznie utrudniała zwolnienie się z pracy - chociaż nie wypłacała pensji. Ciągle nie mogliśmy pogodzić się z tym, że musimy mieszkać w mieście, chociaż pochodzimy ze wsi i ciągle za tą Naszą wsią niestety tęsknimy - bo czujemy, że tam jest nasze miejsce tyle, że tam nie ma pracy i jak to mówią przyszłości! Stwierdziliśmy jednak, że skoro tak bardzo tęsknimy a w mieście wcale nie jest tak różowo to jednak podejmiemy próbę powrotu. Paweł zwolniła się ze stoczni bez wypowiedzenia co skutkowało dyscyplinarką - ale 3 miesięczne wypowiedzenie nie wchodziło tu w rachubę, bo zwyczajnie nie mieli byśmy za co żyć i tak już były dni w których aby mieć na chleb musieliśmy rozpakować woreczek drobnych grosików które zebraliśmy pod kościołem w dniu ślubu, rzucanych prze gości razem z ryżem na szczęście. Po latach dowiedzieliśmy się, że w sumie mogliśmy iść do sądu pracy i wygrać jeszcze odszkodowanie od stoczni za utrudnianie zwolnienia się z pracy i niewypłacanie pensji na czas - ale kto o tym wiedział wtedy??? Chociaż z jednej strony był żal, że znowu się nie udało to jednak perspektywa kolejnego powrotu w rodzinne strony była tak kusząca, że o niczym innym nie myślałam. W rodzinnym domu mieliśmy dość miejsca aby się urządzić z powrotem. mieliśmy jeden pokoik i kuchnie. Była wiosna 2005r. Paweł w miarę szybko znalazł prace jako spawacz w Iławie. Chociaż nie płacili zbyt wiele a dojazdy do Iławy kosztowały trochę bo to było 30 km, to jednak wypłacane tygodniówki starczały na wszystko. Odetchnęliśmy po długich miesiącach borykania się z brakiem kasy w trójmieście. Ja oczywiście znowu szukałam pracy - ale praca dla kobiety w naszej gminie nadal była szczytem marzeń. Szybko darowałam sobie jeżdżenie i wydawanie pieniędzy na dojazdy w poszukiwaniu pracy - znałam to z przed lat z autopsji i wiedziałam, że to jest bez sensu. Skupiłam się na zbieraniu ziółek - i sprzedaży ich - zwłaszcza zbiór lipy był dochodowy. Tyle, że czułam jakbym cofnęła się w czasie a jednocześnie w rozwoju i wróciła do czasów mojego bezrobocia z przed lat. Matko!!! I tak ma wyglądać nasze życie na wsi! Fajnie!!?? - jest ogródek i dużo świeżego powietrza, jest rodzina i jest miło bo Pawła tygodniówki wystarczają na chleb i dobre zakupy. Tylko co ze mną. Przecież znowu zaczynam odczuwać to co kiedyś "bezsens" życia. I znowu z ratunkiem przyszła do mnie melodia... No tak może jednak czas pomyśleć o niej poważniej. Tylko co ja im tam opowiem gdy pojadę na kolejne eliminacje - przecież wiem już, że trzeba być "ciekawym" człowiekiem aby chcieli Cię pokazać w TV i nie ważne co umiesz, chociaż wiedza jest atutem ale nie jest najważniejsza. Studiów żadnych nadal nie mam, nie mam ciekawej pracy a jedyne moje podróże to te za szukaniem pracy... Nie mam nawet prawa jazy, które tu na wsi przydało by się bo aby dojechać do jakiejkolwiek pracy to na autobusy nie ma co liczyć. Tyle, że ja boje się jeździć samochodem - tak mi się przynajmniej wydaje. Jako pasażer - nie ma problemu! W końcu wile lat przejeździłam atostopem do szkół w Olsztynie i Kwidzynie. Kierowanie samochodem było dla mnie czarną magią - niemożliwą do zrozumienia i do opanowania! Przepisy to właściwie znam - uczyła się gdy przed laty Paweł zdawał na prawko i pomagałam mu to zrozumieć i się nauczyć, ale sama jazda... nie, nie dam rady!!! Jak nie dam rady?! To jak ja chcę dać radę dostać się do Jakiej To Melodii, kiedy ja tak prostej rzeczy nie potrafię zrobić jak prawo jazdy!!! Myślę sobie "-nie rób z siebie ciamajdy!!! - takich ludzi w TV nie potrzebują - musisz pokazać, że coś potrafisz osiągnąć a wtedy może i tam się uda!" Po konsultacji z mężem, czy stać nas na to abym zrobiła prawko - zapisałam się na kurs przy okazji namawiając ciocie, która od lat bała się też zrobić prawka a bardzo by jej sie przydało bo pracowała w Prabutach 10 km od Lubnowy i codziennie do pracy musiał ją wozić mąż. Jedna drugą podtrzymywała na duchu. To była jazda bez trzymanki - takich "mało kumatych" kursantek pan instruktor to chyba nie maiła od lat! Strach paraliżował wszystkie nasze ruchy i gdyby nie praca i cierpliwość mojego męża, który poświęcał nam godziny nauki po lesie i na placu manewrowym to chyba w życiu byśmy się nie nauczyły jeździć. Nasz instruktor składał właśnie papiery do Wyższej Szkoły im. Pawła Włodkowica w Płocku Filia w Iławie - bo chciał zostać egzaminatorem a bez wyższego wykształcenia nie było takich możliwości. Pomyślałam, że też taki już właściwie, "starszy człowiek" nie boi się studiować, ja tam chyba po latach przerwy od średniej szkoły nie dała bym rady w życiu, chociaż jak zrobię to prawko.... nie to za proste bo już jestem prawie na mecie- może jak dostanę się do melodii to pomyśle o studiach. (Wedle życzenia kasuje to co wydaje się komuś niebezpieczne - chociaż moim skromnym zdaniem takiego bloga nie przeczyta i raczej nie zainteresuje się nikt "zagrażający" - ale może faktycznie lepiej dmuchać na zimne -jeśli napędziłam stracha to przepraszam za zbytnią szczerość - nie umiem pisać inaczej niż jest naprawdę ale z drugiej strony gdybym miała komuś zaszkodzić nie tylko sobie a komuś innemu to wole skasować pewne zdania...więc ciach i nie ma! Pozdrawiam) Ja gdy odebrałam prawko od razu wybrałam się z Iławy do Olsztyna aby udowodnić sobie, że zasłużyłam na to prawko. Mam prawko od 6 lat i nie miałam żadnej stłuczki i żadnej kolizji - pomijając wąską bramę u kolegi Pawła i tegoroczne wycofywanie na własnym podwórku i stuknięcie w drzwi nowego samochodu kuzynki - ale to już chyba rutyna mnie zgubiła - jak mówi mój tata! Od początku jeździłam dużo - chociaż walczyłam ze sobą bo to nie było moje ulubione zajęcie - wiedziałam, że tylko doświadczenie i praktyka da mi przyjemność w jeżdżeniu! W końcu to mam - teraz mogę jechać na koniec świata! Gdy jeden cel został osiągnięty swoje kroki pokierowałam do Urzędu Pracy w Suszu, by nie tracić czasu zapisałam się na "kurs księgowości komputerowej". Komputer był dla mnie czarną magią podobnie jak jazda samochodem ale we współczesnych czasach nie ma możliwości istnienia dla kogoś kto chce coś osiągnąć, bez umiejętności obsługi komputera. Mi chodziło raczej o kurs obsługi tylko komputera, ale że w urzędzie mieli z komputerem tylko księgowość, stwierdziła, że biorę co dają! Chociaż jak się potem okazało wcale tak chętnie nie chcieli dać bo trzeba było być do tego kursu po szkole ekonomicznej a ja miała tylko ogólniak i umieć podstawy obsługi komputera a u mnie było to "zero" to i tak wywalczyłam sobie swoją "nieustępliwością" miejsce na kursie i byłam bardzo z tego dumna chociażby dlatego iż wartość kursu była dość wysoka (gdyby ktoś chciał go robić prywatnie to kosztował około 3 tyś) więc wiedziałam, że na pewno wiedza zdobyta na nim przyda mi się w przyszłości. Jednak kurs miał się zacząć dopiero w czerwcu 2006 roku. Ojej co tu teraz robić przez te właściwie pół roku. No cóż może powalczymy o melodie!!! Nagrane kasety poszły w ruch! Założyłam kolejny zeszycik z wykonawcami i tytułami piosenek, skrupulatnie od nowa je spisując. Ten sposób wydawał mi się najwłaściwszy - czym więcej wertuje zeszyt i pisze - tym więcej zapamiętuję a to jest niezbędne do trzeciej rundy, chociaż nadal wolę zapamiętywać po dźwięku - jest to dal mnie o wiele łatwiejsze. Codziennie oglądam program i czekam z niecierpliwością na informacje o eliminacjach, które mogą być tym razem obojętnie w jakim mieście, bo ja i tak wiem że na nie pojadę... chociaż koniec stycznia 2006 eliminacje w Zakopanem przerosły moje zapały ale co tam! Wiosna już niedługo a eliminacje są średnio co 3 miesiące to na pewno coś się trafi i mam pewność, że nie będzie dalej niż do Zakopanego. Początek kwietnia 2006 - eliminacje w Warszawie ! Jadę - będzie co ma być!!! Ostatnia piosenkę w konkursie "Dozwolone od lat 40-tu" wybrana do "Mojego programu na małym ekranie" była właśnie piosenka Dwa Plus Jeden "Winda do nieba" i chociaż tekst nie do końca mówi o szczęśliwej miłości to jednak piosenka zawsze kojarzyła mi się z wymarzonym wiejskim weselem z końmi i bryczką! ( prawie na końcu filmiku): "Windą do nieba"- Dwa Plus Jeden Mój piękny panie raz zobaczony w "Technicolorze" Piszę do pana ostatni list Już mi lusterko z tym pana zdjęciem też nie pomoże Pora mi dzisiaj do ślubu iść Mój piękny panie ja go nie kocham, taka jest prawda Pan główną rolę gra w każdym śnie Ale dziewczyna przez świat nie może iść całkiem sama Życie jest życiem pan przecież wie Już mi niosą suknię z welonem Już Cyganie czekają z muzyką Koń do taktu zamiata ogonem "Mendellsohnem" stukają kopyta Jeszcze ryżem sypną na szczęście Gości tłum coś fałszywie odśpiewa Złoty krążek mi wcisną na rękę i powiozą mnie windą do nieba [x3] Mój piękny panie z tego wszystkiego nie mogłam zasnąć Więc nie mógł mi się pan przyśnić dziś I tak odchodzę bez pożegnania jakby znienacka Ktoś między nami zatrzasnął drzwi Już mi niosą suknię z welonem... Hity z PRL-u mają niesamowitą aurę. Warto do nich sięgnąć, aby poczuć klimat dawnych lat. Od lewej: AKPA/ Niemiec(AKPA)/ Karewicz (AKPA)20 kultowych wokalistek z czasów PRL-u – pamiętasz ich największe przeboje? Nie da się ukryć, że w tamtych czasach królowała muzyka estradowa. Wschodzące gwiazdy i znani muzycy odnosili sukcesy na festiwalach muzycznych w Opolu i Sopocie czy podczas Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Do dzisiaj można usłyszeć w radiu liczne przeboje z tamtego okresu. Przypominamy artystki i piosenki, które skradły serca Polaków. Sprawdź, jakich hitów słuchano w treściW PRL-u Polacy żyli muzyką20 kultowych wokalistek z czasów PRL-u. Te artystki przeszły do historii W PRL-u Polacy żyli muzykąPolskie wokalistki wyróżniały się pod względem mocnego głosu i niebanalnej aparycji. Niektóre z nich stały się legendą po swojej śmierci, inne do dzisiaj aktywnie udzielają się na scenie. Zachwycają głosem i talentem, a także imponują swoim rozwojem artystycznym. Postanowiliśmy przypomnieć największe przeboje z PRL-u z kobietami w rolach głównych oraz sprawdzić, jak wyglądały kiedyś kultowe hitów z PRL-u w kobiecym wykonaniu!Na przestrzeni lat zmieniały się gusta muzyczne Polaków, jak i style dominujące w radiu oraz na scenie. Muzyka odgrywała jednak niezmiernie ważną rolę w codziennym życiu, a ogólnopolskie festiwale muzyczne, takie jak Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu czy festiwal muzyczny w Sopocie kształtowały trendy i pozwalały odkrywać wschodzące gwiazdy. Tymi wydarzeniami żył cały Elżbiety Dmoch jest smutna. Fani „Iść w stronę słońca” kochają ją do dzisiajPolskie gwiazdy z silver generation. Zobacz, jak pięknie się prezentują siwe włosy20 kultowych wokalistek z czasów PRL-u. Te artystki przeszły do historiiNiektóre artystki zrobiły nie tylko karierę wokalną, bo odniosły duży sukces również na scenie teatralnej i wielkim ekranie. Wszechstronny talent przejawiały Krystyna Janda czy Kalina Jędrusik, która obok Anny Jantar zasłynęła nie tylko za sprawą swojego głosu, ale i nieprzeciętnej urody. W historii polskiej muzyki można znaleźć wiele silnych osobowości, które wpisywały się w kanon piękna charakterystyczny dla swojej epoki, zachwycając charyzmą i porywając JantarKariera Anny Jantar trwała krótko i została tragicznie zakończona za sprawą katastrofy lotniczej nad Lasem Kabackim (okolice Warszawy). Bardzo utalentowana wokalnie matka Natalii Kukulskiej była duszą towarzystwa i szybko stała się ikoną polskiej muzyki pop oraz estradowej. Wyznaczała trendy w latach 70. Zmarła niespodziewanie 14 marca 1980 roku, ale pamięć o niej pozostała żywa, za sprawą jej przyjaciółki, również piosenkarki, Haliny Frąckowiak. Maryla RodowiczMaryla Rodowicz bywa nazywana „królową polskiej estrady”. Debiutowała na Festiwalu w Opolu w 1968 roku. Od tamtej pory jej kariera muzyczna bardzo się rozwinęła, a artystka zaskarbiła sobie miliony serc hitami takimi jak: „Ballada wagonowa”, „Małgośka”, „Futbol, futbol, futbol”, „Sing-Sing”, „Mówiły mu”, „Gaj”, „Jadą wozy kolorowe”, „Do łezki łezka” czy „Niech żyje bal”. Na przestrzeni lat wokalistka zdobyła liczne wyróżnienia podczas festiwalu w Opolu, nagrodę Grand Prix, Złoty Mikrofon Polskiego Radia i tytuł Miss Obiektywu. Monika BorysJarosław Kukulski, ojciec Natalii, związał się z inną wokalistką, Moniką Borys. Znana z przeboju „Co ty królu złoty” wokalistka zyskała jednak złą sławą za sprawą trudnych relacji z pasierbicą. Ostatecznie zniknęła ze sceny artystycznej. Rozwiodła się także z ojcem Kukulskiej. Wycofała się z show biznesu i założyła własną firmę JędrusikKalina Jędrusik to barwna postać, która zrobiła karierę muzyczną i aktorską. Żona słynnego pisarza i felietonisty Stanisława Dygata brylowała w towarzystwie i miała słabość do pięknych ubrań. Debiutowała w 1956 roku rolą Kleopatry w „Cezarze i Kleopatrze” Gustawa Holoubka. Związana z czołowymi polskimi teatrami, została także artystką kabaretową (występowała w Kabarecie Starszych Panów) oraz zrobiła karierę DemarczykEwa Demarczyk była niezwykle utalentowaną piosenkarką związaną z krakowskim kabaretem „Piwnica pod Baranami”. Zachwycała szeroką skalą głosu i charyzmatyczną osobowością. Śpiewała utwory słynnego poety Mirona Białoszewskiego (np. „Karuzelę z madonnami”) oraz Agnieszki Osieckiej, legendarnej autorki tekstów i także innych polskich gwiazd i zobacz, jak wyglądały ikony polskiej muzyki!Chociaż obecnie dominują zupełnie inne style muzyczne niż kiedyś, kultowe polskie przeboje do dzisiaj mają grono swoich miłośników, również wśród millenialsów. Młodzi ludzie bawią się przy nich podczas imprez tematycznych, a niektórzy zgłębiają także historię polskiej muzyki estradowej. Warto więc wiedzieć, czego słuchają kolejne już pokolenia Polaków. Polecamy przeczytaćNieśmiertelne gadżety z PRL-u. Te przedmioty każdy chciał mieć w kuchni!Bikini w PRL-u. Zobacz, jak kiedyś wyglądały plażowe stroje Polek Dodaj firmę Autopromocja Chroń swoją głowę przed słońcemMateriały promocyjne partnera - Zawsze uważałam, że niepotrzebnie ucieka od świata - mówi Szabłowska o Elżbiecie Dmoch z 2 plus 1, która przed laty odcięła się od Szabłowska przyjaźniła się z Elżbietą Dmoch Źródło: AKPAElżbieta Dmoch zdobyła sławę jako wokalistka zespołu 2 plus 1. Zespół największą popularność przeżywał w latach 70., ale niektóre przeboje słuchane są do dziś. Wszyscy kojarzą utwory "Windą do nieba", "Chodź, pomaluj mój świat" czy "Czerwone słoneczko". Gdy zespół zaczął odnosić sukcesy, między Dmoch a gitarzystą zespołu Januszem Krukiem pojawiła się miłość. Niestety ich związek nie przetrwał. Rozstali się w latach jednak nie przestała kochać Kruka i gdy ten zmarł w 1992 r., mocno się załamała. Po jego pogrzebie wyjechała z Warszawy do zdewastowanego domu we wsi Gładków i odcięła od znajomych. Sprawy pogorszyły się, gdy w 2006 r. zmarła matka wokalistki. Dmoch żyła na granicy ubóstwa, w końcu trafiła do szpitala psychiatrycznego. Informacje o jej kiepskiej sytuacji finansowej pojawiały się co jakiś czas w mediach. Dmoch jednak nie chciała przyjmować żadnej gdy administrator fanpage'u grupy 2 plus 1 przekazał odręcznie napisane życzenia świąteczne dla fanów od Elżbiety Dmoch, fani bardzo się Rodowicz wspomina konflikt z Urszuluą Sipińska: "Małpowała po mnie!"Szczęśliwi są także jej znajomi z branży. Jak donosi "Dobry Tydzień", Maria Szabłowska, sąsiadka i niegdyś bliska koleżanka artystki, mocno się o nią martwiła: - Wcześniej udawało nam się chwilę porozmawiać, na przykład w sklepie. Ale Ela najczęściej nie chciała wdawać się w dłuższe pogawędki. Była jakby otoczona niewidzialnym ucieszyła się, że Dmoch zdecydowała się na kontakt z fanami: - Zawsze uważałam, że niepotrzebnie ucieka od świata, choć oczywiście to jest mój ogląd sprawy. Sądzę jednak, że dla niej byłoby fajne, gdyby wróciła na scenę. Myślę, że Ela nie ma świadomości, jak wiele osób ją pamięta i ceni jej wspomniała też związek Dmoch z Krukiem: - Tworzyli niesamowitą parę na życie i na scenę: piękni i młodzi, po prostu zjawiskowi. Mam wciąż przed oczami Janusza z sumiastym wąsem i tę piękną Elkę… Miała wielki potencjał: urodę, słuch i umiejętność bycia na scenie, świadomość swojej jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

maryla rodowicz windą do nieba